Archiwum 04 sierpnia 2002


sie 04 2002 O Przyjazni i Facetach Przyjacielach.
Komentarze (1)

 Jestem dziwna. Zrobilam maly rachunek sumienia i okazalo sie, ze mam wiecej znajomych i przyjaciol wsrod mezczyzn... Pewnie odbijam sobie za podstawowke i klase pelna bab, do ktorej wtrynili mnie moi ukochani rodzice... A moze za liceum gdzie na 34 dziewczyny bylo tylko dwoch facetow? A moze za studia??? Nie wiem, ale serio moja ekipa, z ktora spotykam sie prawie codziennie na vino i piwo (w zaleznosci od funduszy:) to sami faceci. I ja. Super gdy traktuja mnie jak kumpla. Nie ma nic piekniejszego niz siedziec wsrod oparow Prawdziwych Canadyjskich Zartow, czy odglosow bekania. Ale horror zaczyna sie gdy niektorzy przestaja mnie traktowac jak jednego z nich. Zauwazaja, ze jestem dziewczyna. Pewnie duzo w tym i mojej winy. Nie mam oporow, zeby podejsc i przytulic sie do ktoregos, albo oprzec sie o niego. Moje gesty przyjazni i zaufania traktuja jak wstep do czegos wiecej. Moje txt jak flirt. To naprawde nie moja wina, ze taka jestem. Czasami mam wrazenie, ze jestem kara zeslana przez Boga na plage zwana mezczyzna. O ile oczywiscie istnieje ktos taki Bog. Wiecie co? To troche zabawne. Mala, filigranowa brunetka pogramczynia facetow:) Wielu potencjalnych przyjaciol musialam od siebie odsunac, bo zaczynali wariowac. Zawsze czuje sie jakby zawiedli moje zaufanie. Jakby mnie zdradzili. A najstraszniejsze jest to, ze wiedza, ze mam kogos i kocham go nad zycie... A mimo wszystko probuja.

 Podobnie jest z czatem. Lubie pogadac sobie ze znajomymi. Ale dostaje szalu gdy na privy wchodzac jakies niewiedomocosie i koniecznie chca sobie laske w necie znalesc. Jakbysmy byly towarem, o ktory bija sie samcy, kto pierwszy.  Nikt nie rozumie, ze ja nie szukam faceta, ale przyjaciol. Ludzi, ktorzy mnie zrozumiejac, ktorzy mysla podobnie jak ja. Czy tak trudno tak zrozumiec?

joisan   
sie 04 2002 O mnie.
Komentarze (7)

 Mam 20 lat. Zadnych perspektyw na zycie. Dwa zjebane egzaminy. Zaledwie 30 dni do pierwszego. Osoba, ktora kocham nad zycie mnie olewa, bo dla niej zawsze wazniejsi sa Ci inni. Mam zepsute kolana. Nigdy nie dajcie sobie wmowic, ze sport to zdrowie. A juz na pewno nie wyczynowy! Boli mnie glowa, a nesca ktora pije jest bez mleka. Jest goraco, nie mam nawet kasy na piwo i nie jadlam obiadu. Bo Ojczulek stwierdzil, ze poczekamy na mame (bo mu sie nie chce frytek smazyc...). Siedze w pracy i w sumie powinnam wreszcie cos zaczac robic, ale mam takiego lenia...  Mam przyjaciol, ktorzy w wiekszosci maja wieksze problemy niz ja. To im trzeba pomagac... Moja osoba jakos sie w tym wszystkim gubi... I dlaczego zawsze staram sie zeby innym bylo najlepiej, zapominajac o sobie? Niestety musze uzyc slowa, ktorego serio nienawidze. Altruizm. Kurde, ja serio jestem altruistka... Ochyda. I dlaczego, tak kurwa, za nim tesknie??? Tak, na przekor wszystkiemu. Zawsze taka bylam. Kiedy w podstawowce wszytskie sluchaly BSB, ja maltretowalam sie punkiem i metalem... Zawsze bylam "na odwrot". W ogole cala taka jestem. Taka na przekor, na zlosc... Wystarczy powiedziec mi :"nie wolno" , "czy nie powinas", a ja od razu lece udowodnic, ze mozna... Zycie juz tyle razy dalo mi po lapach... Tyle razy moja duma zostala zlamana, ze przestaje wierzyc, ze cos takiego istnieja. DUMA, to takie wydumane slowo. Zupelnie jak MILOSC. Aleja, glupia i naiwna romantyczka nadal wierze, ze milosc przenosi gory i jest niezwyciezona. Jestem istota pelna sprzecznosci. Przypadkiem juz nawet gorzej niz beznadziejnym. Kims prawie wypalonym, choc jeszcze cos sie we mnie tli. Marzenia? Bezsennowna liczba mnoga. Bo mam jedno tylko marzenie. Zaczac wszystko od poczatku. Naprawic cos co sie gdzies tam spieprzylo. Dobra, jestem w stanie powiedziec nawet, ze to wszystko moja wina. Tylko blagam, ja nie chce tak dalej zyc!!!  Cos musze zmienic. 

joisan