Najnowsze wpisy, strona 7


sie 03 2002 Nie chce takich esemesow!!!!
Komentarze (4)

Wlasnie dostalam wiadomosc... Kilka slow i prosba zebym sie odezwala.

Wroce w srode. Nie w poniedzialek jak obiecywalem tobie tyle razy. Bo cos tam. A co mnie to obchodzi??? Jakby chcial bybly juz tu dzisiaj w ciagu paru godzin. Mial wrocic wczoraj, bo nie chial pchac sie pociagiem w weekend. Dzis jest sobota. A teraz jeszcze to?

 Czy ja sie juz nie licze? Czemu ja mam byc zawsze ostatnia za calym szeregiem osob, ktore u niego maja pierwszenstwo. Najpierw mi pisze ze strasznie za mna teskni, ze nie moze sie doczekac zeby mnie zobaczyc, z potem cos takiego. Czemu ja mam zawsze takie parszywe szczescie w zyciu ze zakochuje w osobach, ktore mnie maja za nic? Moze ja po prostu jestem nikim? Dobra wiem. Dwa dni to prawie zadna roznica. Ale dla mnie to jak wiecznosc. Juz naprawde nie wiem co mam robic. A jak sie tak cieszylam... Ze go zobacze, pocaluje, dotkne...

 DLACZEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!????????????????? 

joisan   
sie 03 2002 O Tym Jak Spotkalam Scorpyiego I O Przyjazni....
Komentarze (1)

W czwartek poznalam wreszcie Scorpiego. Ale bylo fajnie. Nie wiem czy sie ze mna zgodzicie, ale im mniej kogos znamy tym wiecej jest tematow do rozmowy. Na czacie raczej rzadko kiedy rozmaiwalismy, moze poza jakimis glupimi tekstami... A w czwartek bylo super!

 Oczywiscie na mniejsce przybyl jak zwykle spozniona (wole zeby inni na mnie czekali, a nie ja na nich:P) Patrze idzie Scorpi na przeciwko mnie. Obrzucil mnie "Lekko" skacowanym wzrokiem i usiadl na lawce. Co zabawne ja wiedzialam jak wyglada, a on nie mial pojecia jak ja:) Nio wiec podchodze i rozmowa sama sie krecila. Sep sepowi piwo kupil(czyt. On mi;) i usiedlismy na lawce i calkiem kulturalnie je pilismy. Ale i tak "zupa" sie zdazyla zrobic wiec koncowka to byla meczarnia. Ale potem spotkal kumpla z podstawowki, ktore nie widzial od 2 lat... I czego ja sie o nim nie nasluchalam:) Biedaczek:) Wiec mnie uprowadzil pod Opera(jeszcze standardowo stajenka pegaza po drodze), bo stwierdzil, ze i tak za duzo o nim wiem:) Jeszcze mu niezla renome zrobilam, bo mialam spiwor ze soba, bo potem mialam isc nad Warte i grac w Twistera:) Ach ta moja niewyparzona geba... Potem lezelismy na nedznych resztach trawy, ktorej nie zabily buldorzery i gadalismy o wszystkim. No koncu zabral mi ksiazke, ktora mialam mu przekazac dla Thorina, zeby jak powiedzial "miec prertekst do nastepnego spotkania". No i oczywiscie dostal moj numer telefony zapisany szminka na lapce(ale nie pozwolil mi narysowac serduszka:)ech... A ja idac nad Warte usmiechalam sie jak kretynka, bo juz dawno tak dobrze sie nie bawilam i nasmialam.  A poza tym stwierdzil ze jestem bardzije zboczona od niego, a to chyba komplement...

 Wiec apeluje do Was... Spotykajcie sie. czatowcy, ggdowcy, blogowcy... Moze i Wy znajdziecie pokrewne dusze. Dewizą na dzis i na inne dni jest:"Przyjaciol i Znajomych nigdy nie za duzo!!!!" Czasami potrafia byc wazniejsi i blizsi od wlasnej rodziny... Wiem cos o tym.

 No i na koniec jeszcze apel do Was Slonka. Piszcie do mnie.    

Pe esik. Nie ma to jak Twister w wykonaniu facetow:)

joisan   
lip 31 2002 Dziekuje!
Komentarze (1)

Dziekuje Wam.

 Dziekuje za to wszystko co napisaliscie. Dziwny, Taisho, Niunia, Virginia... Wiele dla mnie znaczy ze ktos przejmuje sie moim losem... Ale powiem Wam jedna rzecz. Kochac to znaczy chciec dla drugiej osoby jak najlepiej, prawda?

 Nie chcecie mi wiec powiedziec ze najlepszym miejscem na swiecie, krajem mlekiem i miodem plynacym jest nasza Polska? Jak tu mozna sie czegos dorobic uczciwie? Jak tu w ogole zyc??? tam ma perpektywy, tu ich brak...

 Wiec co ja mam zrobic???

joisan   
lip 31 2002 Odszedl
Komentarze (0)

Odszedl.
 Nawet nie zdazylam sie z nim pozegnac.
 Nawet nie moglam go odprowadzic na pociag(3.15).
 Nawet nie podarowalismy sobie siebie po raz ostatni.
 Nawet lzy nie zdazyly obeschnac, a wciaz naplywaja nowe.
 Nawet ja...

 A teraz snuje sie po domu. Kazdy najmniejszy kat przypomina mi Jego. Kazda roza zwisajaca z sufitu, i kazda ta czekajaca na swoje zawisniecie. W szafie wsrod moich ubran leza jakies zapomniane Jego. Nie wzial ich ze soba chociaz tak walczyl zebym mu je wreszcie oddala. Moj pokoj tchnie Nim. Moja posciel pachnie prawie jak On. Prawie. Swiat kreci sie gdzies tam, jakies normalne sprawy sie dzieja, ale wszystko jest jakby poza mna. Nie potrafie znowu wkrecic sie w zycie. Bo ja nie mam innego zycia poza Zyciem Z Nim. I chociaz w zwyklej mierze czasu Jego nieobecnosc bedzie tylko tchnieniem dla mnie to bedzie wiecznosc. A co bedzie gdy pojedzie za ktorys z oceanow? Czy ja to przezyje? Pewnie tak.
 Powiedzial mi: Poradzisz sobie beze mnie przez jakis czas?
 Nie potrafilam odpowiedziec.
 Chyba nie chcialam przyznac sie ze tam w srodku jestem slaba istotka, ktora potrzebuje opieki mezczyzny. Tego mezczyzny.
 Wiec czy sobie poradze Kochanie?
 A jak myslisz?
 Jeszcze zyje.
 Czy to Tobie wystarczy za odpowiedz?
 Bo innej raczej nie bedzie...

joisan   
lip 28 2002 Dlaczego oni zawsze odchodza?
Komentarze (7)

 Jesli nie wiesz co Ci jest to pewnie masz doline... Tak ktos do mnie kiedy powiedzial i musze przyznac ze mnial cholernie duzo racji... Ale ja chyba wiem co mi jest. Przez caly dzien sie nad tym zastanawialam co mi jest. Teraz juz wiem. <Dzieki Absynt>

 Boje sie ze On odjedzie gdzies tam daleko, a ja sama zostane w tym pojebanym kraju oplakujac go do konca zycia... bo On juz pewnie nie wroci.

 Bo po co? Zycie tutaj jest gorsze niz pieklo. Zadnych perspektyw, pracy, mieszkania...

 Bo do kogo? Do mnie? A kim niby ja jestem? Poza moja miloscia i wsparciem nic wiecej nie moge mu dac, a tam ma przeciez przyszlosc.

 Nawet gdyby wrocil to to juz nie bedzie On. To nie bedzie ktos z kim spedzilam te dwa lata, osoba, ktorej oddalam nie tylko swoje cialo, ale i dusze... To nie w Jego ramionach plakalam gdy bylo mi zle, to nie On patrzyl gdy spalam zwinieta w klebek na jego lozku. To juz nie bedzie On. To bedzie ktos kto poznal swiat i jego uroki. Ktos kto posmakowal zycia. Ktos kim sama chcialabym byc. Zazdrosc? Pewnie tez. Bo przeciez ja TU zostane. Ale nie tego najbardziej sie boje... Boje sie samotnosci. Tego ze obudze sie sama w nocy i nie bede sie miala do kogo przytulic. Nikt mi nie powie :"nie maz sie Mala, wszystko bedzie okey". Nikt nie powiem ze zle zrobilam. Nikt juz mnie tak nie rosmieszy. 

 Ale najgorsze jest to ze nie potrafie mu powiedziec nie jedz. Zostan. Dla mnie.

 Chociaz bardzo bym tego chciala.

joisan